środa, 30 września 2009

ciąg dalszy jesiennych wianków

Gruszeczki, jabłka, ceramiczne maleńkie doniczki, drewniane plasterki, kawałki kory brzozowej, szyszki sosnowe, orzechy ... na brzozowych i wiklinowych wiankach... voila... druga część jesieni... taką jesień jeszcze lubię... jak jest ciepło i słonecznie...


poniedziałek, 28 września 2009

jesienna kolekcja



Przez najbliższych kilka dni będę Was zanudzać moimi jesiennymi wiankami. Jak pewnie zdążyliście się zorientować, pracuję seriami... I nie ma się co dziwić... jak już rozłożę warsztat to działam do upadłego, ledwie stoję na nogach... aż mi się kończą materiały i dopiero konieczność wyruszenia po kolejne hamuje nieco wenę.
Pierwszy z nich jest w typowych kolorach kojarzących się z jesienią, niby takich trochę przygaszonych pomarańczach (a raczej mini-mandarynkach) z brązami... z orzechami, maleńkimi doniczusiami i ślicznymi gruszeczkami które wyglądają jak żywe. Drugi - trochę bardziej nietypowy, ale musiałam zagospodarować doniczki w tym akurat kolorze.
W poszukiwaniu miejsca na sesje zdjęciowe odkryłam po raz kolejny nasz stary wiejski młyn, gdzie znalazłam mnóstwo cudnych, wbitych w odpowiednie miejsca, gwoździ. Tło wyśmienite, naturalnie spatynowane, zakurzone i w ogóle... ja w każdym razie jestem zachwycona, nawet pana młynarza (bo młyn pracujący/działający) wciągnęłam do współpracy, i kiedy ja biegałam od jednego gwoździa do drugiego - on zabawiał mojego synka uroczą rozmową...

piątek, 25 września 2009

kolejne zaproszenie


Zapraszam serdecznie wszystkich do Pałacu w Przeworsku w najbliższą niedzielę - 27.09.2009 na godzinę 16:30 na otwarcie wystawy "Bukiety do wnętrz pałacowych".

(jest to wystawa, nie pokaz jak podano na zaproszeniu)

Wstęp jest bezpłatny.

Prace przygotowywała Agnieszka Mitko wraz ze znajomymi florystami z różnych miejsc Polski.

Bukiety w pałacu będą eksponowane przez najbliższe trzy miesiące, wiec jak komuś nie uda się dotrzeć na otwarcie, to zawsze będzie można zobaczyć je w późniejszym terminie.

poniedziałek, 14 września 2009

CZTERY ŻYWIOŁY - zaproszenie na wystawę

Cztery żywioły: ziemia i powietrze, ogień i woda stały się inspiracją dla wystawy prac scenograficzno-florystycznych, którą krakowski Klub Florystyczny pokaże w ramach jubileuszowej, XXX Jesiennej Wystawy Ogrodnictwa w Krakowie.
..."Przestrzeń wystawowa będzie podzielona na cztery części, z których każda zostanie zaaranżowana przy użyciu materiału roślinnego oraz np. szkła, kamieni, tkanin, a także odpowiednich przedmiotów, w sposób odpowiadajacy danemu żywiołowi. Projekty są tworzone przez trzy-czteroosobowe zespoły florystek, które, jak twierdzą członkinie Klubu, dokonały wyboru danego tematu kierując się zasadą „pokrewieństwa duchowego”, ponieważ w rozumieniu europejskim, cztery żywioły odpowiadają czterem głównym typom charakteru człowieka. W naszym zamyśle cztery projekty scenograficzne będą ilustrować cztery różne temperamenty i sposoby patrzenia na świat. "...
Wystawa będzie miała miejsce w dniach od 2 do 4 października 2009 r., w Centrum Targowym Chemobudowa w Krakowie, przy ul. Klimeckiego 14.

poniedziałek, 7 września 2009

na przekór smutkom...

Podejrzewam, że gdybym bardziej się stresowała tym wypiekiem to pewnie by nie wyszło... albo by był zakalec, albo w ogóle jakiś przypaleniec...
A tak od niechcenia, wczoraj pomiędzy obieraniem ziemniaków na obiad i szatkowaniem surówki z kalafiora, wsypałam "na oko" do miski pół torebki mąki (znaczy miało być pół kilograma), wlałam 1 i 1/3 szklanki wody, wkruszyłam pół kostki drożdży... zamieszałam mikserem... i odstawiłam do wyrośnięcia. Mąka była specjalna - taka gotowa mieszanka na chleb cebulowy, od razu z zakwasem, dodatkiem cebulki i jakimiś innymi E (jak doczytałam dopiero później)... Po 20 minutach całkiem pięknie wyrosło, przełożyłam do podłużnej foremki wyłożonej papierem do pieczenia... odstawiłam na godzinę. Zdążyłam odpocząć po obiedzie... a on sobie grzecznie rósł dalej... Potem wsadziłam do nagrzanego do 200 st C piekarnika na 50 minut... i już po chwili w całym domu pachniało BOSKO!!! cudnie, domowo, smacznie i w ogóle... Miałam tremę czy uda się bez pomocy specjalnej maszyny do pieczenia chleba lub też starodawnego pieca chlebowego, jaki był na podorędziu mojej teściowej, która co sobotę skoro świt piekła chleby na cały tydzień, ale chciałam spróbować...
Upiekł się wspaniale... smakował jeszcze lepiej... chyba tak jak tylko pieczony w domu chleb może smakować... Ten był najpierwszy własnoręczny w moim życiu... ale obawiam się, że będą kolejne...


Mam jeszcze do Was pytanie... raczej retoryczne... ;-)))... chcecie candy?

P.S. Dziś też pachniało chlebem...mmmmmmmmmm........... chyba muszę nabyć większą ilość mąki... ;-)))

niedziela, 6 września 2009

kulkowania ciąg dalszy...

Kolejna porcja wisiorków... Ich wyjątkowa uroda i niepowtarzalność wynikają, moim zdaniem, z wykorzystania w nich niesamowitych i absolutnie jednorazowych lampworków. Każdy z nich jest inny... w każdym widać wspaniałą ręczną robotę... są błyszczące i dość ciężkie... Próbowałam im dobrać jakieś odpowiednie towarzystwo, z tych kamieni i swarków, jakie udało mi się dotychczas zgromadzić... dobrać kolorami i fasonem... Ciekawe czy uważacie, że mi się to udało?


wtorek, 1 września 2009

jeszcze kilka zielonych migawek i jedna czarna

W tym lesie to wszystko wydawało się być zielone... począwszy od ściany zielonego mchu, poprzez ptaszka, który nas odwiedził na leśnej plaży, i młodociane szyszki modrzewiowe, aż do odbić w kropelkach deszczowych zawieszonych na świerkowych igłach.
A ktoś wie co jest na "czarnym" zdjęciu, oczywiście oprócz wody?? Zgadujcie!!




P.S. ustawiłam się w beznadziejnie dłuuugiej kolejce po candy u Eight... http://made-by-eight.blogspot.com/ ... Na peeewno mi się nie uda.... ale spróbować musiałam... ;-))))