Przez najbliższych kilka dni będę Was zanudzać moimi jesiennymi wiankami. Jak pewnie zdążyliście się zorientować, pracuję seriami... I nie ma się co dziwić... jak już rozłożę warsztat to działam do upadłego, ledwie stoję na nogach... aż mi się kończą materiały i dopiero konieczność wyruszenia po kolejne hamuje nieco wenę.
Pierwszy z nich jest w typowych kolorach kojarzących się z jesienią, niby takich trochę przygaszonych pomarańczach (a raczej mini-mandarynkach) z brązami... z orzechami, maleńkimi doniczusiami i ślicznymi gruszeczkami które wyglądają jak żywe. Drugi - trochę bardziej nietypowy, ale musiałam zagospodarować doniczki w tym akurat kolorze.
W poszukiwaniu miejsca na sesje zdjęciowe odkryłam po raz kolejny nasz stary wiejski młyn, gdzie znalazłam mnóstwo cudnych, wbitych w odpowiednie miejsca, gwoździ. Tło wyśmienite, naturalnie spatynowane, zakurzone i w ogóle... ja w każdym razie jestem zachwycona, nawet pana młynarza (bo młyn pracujący/działający) wciągnęłam do współpracy, i kiedy ja biegałam od jednego gwoździa do drugiego - on zabawiał mojego synka uroczą rozmową...
Śliczne są Twoje wianki, bardzo lubię je podziwiać:-)
OdpowiedzUsuńuwielbiam wianki i chętnie twoje pooglądam sobie :)
OdpowiedzUsuńWOW! Zazdroszczę weny i energii do działania. Oba mi się bardzo podobają, ale pierwszy bardziej jesienny w moim odczuciu :) Piękne tło.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńjakie doniczunie... i ta aranżacja z oknem, uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńśliczny jesienny i ten kolorek -piękny :)
OdpowiedzUsuńcudowne i wianki i tlo. wspanialy klimat jesieni!
OdpowiedzUsuńcudne wianuszki.. kolory zachwycają!!
OdpowiedzUsuńcudo! i wianuszki i fotki!
OdpowiedzUsuńCudne wianki, miejsce, aranżacje... i te doniczunie... całość miodzio!
OdpowiedzUsuń