Kolejny do kolekcji... kolejny w drodze do swojego nowego domu... i muszę się poskarżyć, że moja wena skurczyła się do rozmiarów mikroskopowych. A w zasadzie jej nie ma! Gdybyście ją gdzieś widzieli, to proszę kijem pogonić w odpowiednim kierunku, bo jednak wolałabym żeby szybko wróciła. Każda praca bez niej to męczarnia i trwa o wiele za długo. Może jednak spłoszyło ją to, że się pochwaliłam miłą współpracą? Już nie będę... obiecuję.... słowo!
Gwoli wyjaśnienia muszę również napomknąć o moim życiu w permanentnym niedoczasie, bo jakieś insynuacje jakobym miała zbyt rozległe zapasy magazynowe tego, jakże deficytowego w gorącym czasie przygotowań do świąt, "dobra" jakim jest czas, wymagają stanowczego zdementowania. ehhh.... Uważne oko dostrzeże kiedy mam czas na blogowanie, a że czasem w ciągu dnia pracy można mnie spotkać tu czy tam, to tylko pozory. Zawsze wtedy wre praca "w tle". ;-))) A każde dłuższe ładowanie się czegokolwiek w komputerze skutkuje kolejnymi kilkoma oczkami robótki nadrutowej lub szydełkowej. Zresztą wykonywanej najczęściej na stojaka, bo wydaje mi się, że jest wtedy szybciej...
Łączę się w bólu bezczasowym, masakra jakaś się dzieje!
OdpowiedzUsuńPrześliczny jest ten wianuszek
OdpowiedzUsuńMoja dobra koleżanka powiedziała kiedyś jeśli myślisz, że nie masz czasu znajdź sobie dodatkowe zajęcie a wszystko się poukłada. Ja się stosuję z niezłym skutkiem. Ale wiem, że czasem potrzebujemy wsparcia. Dlatego wspieram cię ciepło. I powiem ci,że jeżeli robisz nawet na stojaka takie cudności to jesteś wielka! A usta moje chwalić cię będą! Radości! Zapraszam do siebie!
OdpowiedzUsuńKasiu... w sumie to miło usłyszeć, że i innych takie "dobrodziejstwo" dotyka...
OdpowiedzUsuńChmurko - dziekuję!
Aga - znam tą praktykę... ale mój czas ma już znamiona roztworu nasyconego... każde następne dodanie zajęć skutkuje wytrącaniem się kolejnych wyrzutów sumienia i pogłębia niedoczas...
Dziękuję za zaproszenie! Byłam już w odwiedzinach... widzę, że się rozkręcasz... powodzenia w blogowaniu!
Ach...cudny :)
OdpowiedzUsuńFloro, Twoje wieńce są obłędne. Ten podoba mi się bardzo.
OdpowiedzUsuńMyślę, że wena jak szybko poszła to i szybko powróci gdzie jej będzie tak dobrze jak u Ciebie? Wianek pomimo jej nieobecności i tak wyszedł przepięknie i do tego smakowicie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)))
Nigdy nie mogę się napatrzyć na te Twoje piękne wianuszki, każdy chciałabym mieć:) Są prześliczne! Powodzenia w dalszej pracy.
OdpowiedzUsuń...a ja chciałabym go kupić - mogę ? Gosia
OdpowiedzUsuńAnet - dziekuję!
OdpowiedzUsuńDelie - dziękuję. Taki pasowałby u Ciebie?
Brydziu - te mandarynki oddają uroku, prawda? A wena bywa kapryśna, niestety.
Słowiczki - dziękuję.
Gosiu - napisz do mnie maila proszę.