środa, 28 lipca 2010

mega kolorowa...

Nigdy nie mówię nigdy (staram się przynajmniej), ale jeśli ktoś jeszcze pół roku temu, ba! nawet dwa miesiące temu, powiedziałby że będę robiła bransoletki - to bym go niechybnie wyśmiała... bo sama ich nie noszę. Cóż... jak widać kobieca zmienność jest i moją cechą, a zapieranie się, że czegoś się "nigdy-nie-zrobi" - pozbawione sensu. Powstała bowiem kolejna z serii... tym razem dla mojej córki... trochę zwariowanej nastolatki... która sama sobie wybrała takie kamienie i szklane koraliki... Podoba mi się w nich to, że pasują na prawie każdą rękę - dzięki zapinaniu wielkich karabinków bezpośrednio na łańcuchu można łatwo sobie regulować ich obwód...

11 komentarzy:

  1. piękne agatki i bardzo ciekawe masz te ozdobne elementy

    OdpowiedzUsuń
  2. Apetyczna jak sałatka owocowa;-)
    I z widelczykiem;-)))
    Dobrego dnia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak mi się podobają Twoje bransoletki! Każda z nich jest niesamowicie oryginalna!
    Chyba będę musiała mieć Cię na uwadze bliżej gwiazdki, jak będę poszukiwać prezentów pod choinkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. nazwanie jej sałatką owocową bardzo mi się podoba :-)

    też nie noszę bransoletek, ale gdy patrzę na takie piękne to myślę sobie, że bardzo bym je polubiła. chyba zacznę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wesoła, letnia bransoletka :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. świetna, ale masz wysyp weny, super!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. genialna:)
    ps. gdybym wiedziała jak teraz mówią nastolatki użyłabym odpowiednich słów;)

    OdpowiedzUsuń