Nigdy nie mówię nigdy (staram się przynajmniej), ale jeśli ktoś jeszcze pół roku temu, ba! nawet dwa miesiące temu, powiedziałby że będę robiła bransoletki - to bym go niechybnie wyśmiała... bo sama ich nie noszę. Cóż... jak widać kobieca zmienność jest i moją cechą, a zapieranie się, że czegoś się "nigdy-nie-zrobi" - pozbawione sensu. Powstała bowiem kolejna z serii... tym razem dla mojej córki... trochę zwariowanej nastolatki... która sama sobie wybrała takie kamienie i szklane koraliki... Podoba mi się w nich to, że pasują na prawie każdą rękę - dzięki zapinaniu wielkich karabinków bezpośrednio na łańcuchu można łatwo sobie regulować ich obwód...
świetna i ten widelczyk!
OdpowiedzUsuńpiękne agatki i bardzo ciekawe masz te ozdobne elementy
OdpowiedzUsuńApetyczna jak sałatka owocowa;-)
OdpowiedzUsuńI z widelczykiem;-)))
Dobrego dnia.
Sałatka owocowa:) Super!
OdpowiedzUsuńTak mi się podobają Twoje bransoletki! Każda z nich jest niesamowicie oryginalna!
OdpowiedzUsuńChyba będę musiała mieć Cię na uwadze bliżej gwiazdki, jak będę poszukiwać prezentów pod choinkę ;)
nazwanie jej sałatką owocową bardzo mi się podoba :-)
OdpowiedzUsuńteż nie noszę bransoletek, ale gdy patrzę na takie piękne to myślę sobie, że bardzo bym je polubiła. chyba zacznę.
Wesoła, letnia bransoletka :-)
OdpowiedzUsuńświetna, ale masz wysyp weny, super!
OdpowiedzUsuńŚwietna!!!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńgenialna:)
OdpowiedzUsuńps. gdybym wiedziała jak teraz mówią nastolatki użyłabym odpowiednich słów;)