Całe szczęście, ze moim domownicy duzi i mali uwielbiają szpinak tak jak ja. Zainspirowana piątkową kolacją u Zuzy postanowiłam zmierzyć się z naleśnikami ze szpinakowym nadzieniem, jako kolejną wersją jego zastosowania, po lasagne i tarcie.
Przygotowanie zajęło mi niewiele ponad 30 minut. A jak rozłożyć sobie przygotowania w czasie to możnaby jeszcze szybciej. Najpierw wymieszałam szybkie ciasto naleśnikowe (mleko, trochę wody, dwa jajka, mąka i olej) i rozgrzałam patelnię. Jednocześnie niemal z przygotowaniem sosu beszamelowego i nadzienia usmażyłam (na patelni teflonowej, już bez dodatkowego tłuszczu) naleśniki, w czym pomagała mi dzielnie Julka. Włączyłam piekarnik.
Wyłożyłam zamrożony szpinak (jedna tafelka rozdrobnionego i jedno opakowanie w listkach) do szerokiego płaskiego rondla. Podlałam nieco wody, żeby się nie przypaliło i pod przykryciem na max mocy szybko rozmroziłam. Potem odkryłam i odparowałam nadmiar wody. Do podgotowanego szpinaku wkruszyłam kostkę białego sera (25 dag), dodałam kilka ząbków czosnku przeciśniętego przez praskę, nieco soli i vegety, kilka łyżek śmietany 30% i dokładnie wymieszałam. Gdyby zapiekać dłużej i w wyższej temperaturze możnaby dodać całe jajko, wtedy nadzienie byłoby jeszcze gładsze. Do nadzienia można dodać tez jakiś ser pleśniowy, można dodać bryndzę, można ser żółty starty na drobnej tarce - co kto lubi i może jeść. I jeszcze jedno - ta ilość szpinaku z dodatkami wystarczy do wypełnienia około 12-15 naleśników niezbyt dużych.
W osobnym garnku przygotowałam sos beszamelowy - najpierw zasmażka z 1/4 kostki masła+3 łyżek mąki, potem rozprowadzona zimnym mlekiem, którego ilość zależy od tego jak gęsty chcemy sos... lepiej dolewać stopniowo, dokładnie mieszając i czekając aż porządnie zgęstnieje. Wtedy zdejmuję z ognia, dodaję jedno żółtko, gałkę muszkatołową mieloną, pieprz, vegetę i odstawiam do przestudzenia.
Gotowe nadzienie nakładałam na środek naleśnika, zwijałam w rulonik i układałam w żaroodpornym naczyniu...
Tak wyglądały polane beszamelem... (my lubimy taki gęsty ;-))... w drodze do nagrzanego piekarnika...
Mówię Wam - pycha.... nawet Igor powiedział siadając do stołu... "mniam, jakie widzę pyszniule..." po czym sam zjadł całego jednego!!!
nie kuś moja droga ,nie kus
OdpowiedzUsuńOj tak! Całkiem niedawno pod wpływem oglądania Twojego bloga i przeczytaniu przepisu na lasagne ze szpinakiem zrobiłam naleśniki właśnie ze szpinakiem bo tak sobie apetytu narobiłam. Także umieściłam u siebie fotorelację i przepis...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam :-)
aaaaaa.... oszzzzz Ty ;) a ja na diecie ;)
OdpowiedzUsuńpolecam również wersję z naleśnikami na piwie - a do szpinaku dodaję szynkę w paseczki :)
OdpowiedzUsuńmniammmmmm
mmmm, alez to smakowicie wygląda :) a u mnie póki co tylko ja jem szpinak, reszta go nie tyka ;)
OdpowiedzUsuńmuszę koniecznie wypróbować:)))) wyglądają smakowicieeeeeeeeee, mniammmmmmmmmm!
OdpowiedzUsuńmniam... a zrobię sobie... a co tam, żem sama w domu teraz... będzie więcej dla mnie :)
OdpowiedzUsuńMniam! Ale mi smaku narobiłaś! Koniecznie muszę wypróbować!
OdpowiedzUsuńpychota naleśniki ale ja..... szpinaku nie cierpię ;)
OdpowiedzUsuń