środa, 23 lipca 2008
faza fioletów ma się całkiem dobrze...
Tłucze mi się cały czas po głowie myśl o konieczności przełamywania własnych ograniczeń i poszukiwaniu nowych rozwiązań... "Zamysła" więc miałam całkiem innego, a wyszło to co wyszło, bo w trakcie męczenia się nad kartką koncepcja zmieniła się tysiąc razy. Część nawet wylądowała w koszu i gdyby nie to, ze miałam tylko jeden wydruk fioletowych górek, nie musiałabym recyclingować części. Znów w fioletach, znów kwiatki... ehh... Nie wiem czy się będzie podobać zamawiającej ta kartka na ślub, ale zostawiła mi wolną rękę, więc "poszalałam"....


Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńFajna kartelucha, szalona troszkę, taka upojona radością (tak ją widzę).
OdpowiedzUsuńTy masz fazę na fiolety a ja na sowy :)