środa, 8 czerwca 2011

migawek kilka...

... z miejsca gdzie toczy się nasze domowe życie w ostatnich dniach. Z naszego tarasu, którego ulokowanie od północno-wschodniej strony szczęśliwie zapewnia urocze parę chwil w słońcu o poranku, przy pierwszych łykach kawy. Natomiast tuż przed tym, zanim upał staje się trudny do przeżycia, jest już w cieniu i oferuje miły chłodek. Zawsze tam miałam mnóstwo kwiatów - bywały lata [bosz... jak to brzmi, ale w końcu mieszkam tu już prawie 7 lat] gdzie rytuałem cowieczornym było wyniesienie około 15 konewek wody (x 10 litrów, taaa....), bo donic i kwiatów do napojenia i nakarmienia było tyyyyle... Zestawy kolorów wypróbowałam już różnorodne - a w tym roku zdecydowałam ograniczyć barwy do mocnych odcieni różu (niecierpki nowogwinejskie, kilka odmian Surfinii, werbeny 'Tapien', million bells, pelargonie rabatowe i bluszczolistne), ciepłych fioletów (werbeny i osteospermum), delikatnego niebieskawego (werbeny pachnące!!) i kropli czegoś jasnego (diaskie i surfinie). Samą mnie zadziwia taka "konsekwencja", bo dotychczas w połowie kompletowania nasadzeń, ulegałam pokusom i wszystko było mocno... hmm... kolorowe ;-)))... Takież same zestawy kolorystyczne wiszą też w skrzynkach na balkonie od ulicy, żeby dom ładnie wyglądał również od tamtej strony... Jutro pokażę Wam je w szerszych ujęciach... ;-)))



6 komentarzy:

  1. Piękne kwiaty, Twój taras musi być obłędny!

    OdpowiedzUsuń
  2. kocham lato za kolory i kwiaty

    OdpowiedzUsuń
  3. aż mi tu nocną porą pachnie pięknie ten Twój "ogród konsekwentny" :-)
    śliczności....

    OdpowiedzUsuń
  4. A najpiękniejsze są werbeny. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. dech zapierają w piersi zdjęcia tych kwiatów.. chyba Ci jedno skradne by wyszyc sobie podobne..

    OdpowiedzUsuń