Ciągle mam przymus wewnętrzny przełamywania wiosennego osłabienia energią płynącą z kolorów, także z różowego, mocnego, "barbiowego". Choć niektóre z nas włączają się w nowy ruch społeczny, i twierdzą, że "pink stinks" - czyli wręcz "śmierdzi", bo kiczowaty i nachalnie tandetny (co wyczytałam we wczorajszych Wysokich Obcasach). Dla mnie nie ma obciachowych kolorów, byle ich użycie było umiarkowane i nie stało się filozofią życiową. Dotyczy według mnie tak samo różowego, jak i czarnego, czerwonego, czy innych symbolicznych kolorów.... Nawet zielony, jako ekologiczny mnie trochę odstrasza, szczególnie po obejrzeniu wczoraj fragmentu filmu o ochotnikach wywiezionych na 3 tygodniowe "wakacje" na wysypisko śmieci... survival na całego brr... Choć sortowanie odpadków mam już zakorzenione głęboko w odruchach codziennych, to tak drastyczne metody uczenia zachowań pro-eko jakoś mnie nie przekonują.
przepiękny odcień różowego :)
OdpowiedzUsuńzgadzam się Florko w 100% wszystko z umiarem....brocha sliczna
OdpowiedzUsuńPiękna broszka!Zgadzam się z Tobą, że ten kolor jest piękny, świeży,nasycony, prawdziwyi kiedy na niego patrzę, to czuję miły zapach:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło:)
wszystkie Twoje brochy są cudowne, dopracowane i baaaardzo eleganckie:)
OdpowiedzUsuńmrrr..... ten kolor zaczyna do mnie przemawiać:) Twoje broszki cudne w każdym kolorze:)
OdpowiedzUsuńHakika görünüyolar... :) ben sizi obserwatorzy! sizde beni obserwatorzy please :)
OdpowiedzUsuń