Chyba każdemu potrzebna jest ta chwila oddechu pod koniec roku, bo w tym naszym codziennym szarym zalataniu i zapracowaniu chyba byśmy nawet nie zauważyli, że zmienia się ten jakże istotny składnik daty...
(skopiowane z meila od Joanny)
Przyznam, że odpoczęłam... wyspałam się wreszcie... nawet znów gotowałam z inwencją... i z wielkim zapałem zabieram się za pracę...
Dziś jednak napadało tyyyle śniegu, że nie mogłam odmówić mojemu synkowi przyjemności pobaraszkowania. Przekopał dzielnie łopatą do piachu cały podjazd i cały dom dookoła... radochy miał przy tym co niemiara... Były nawet baby ze śniegu... robione w wiaderkach piaskowych, a co!
Dziś jednak napadało tyyyle śniegu, że nie mogłam odmówić mojemu synkowi przyjemności pobaraszkowania. Przekopał dzielnie łopatą do piachu cały podjazd i cały dom dookoła... radochy miał przy tym co niemiara... Były nawet baby ze śniegu... robione w wiaderkach piaskowych, a co!
Hehe, świetny mały kopacz :) U nas aż takiego śniegu nie ma, ale byliśmy na sankach w niedzielę :)
OdpowiedzUsuńGunio jest cudny!!!
OdpowiedzUsuńPiękna zima u Was i urocze zdjęcia...
Ludka
dzielny Mały Człowiek :)))
OdpowiedzUsuńAle śniegu:) Super!
OdpowiedzUsuń