poniedziałek, 3 listopada 2008

nastrój nastrojem....

... a biżusie czekają na pokazanie...
Naszyjnik z rózowych kwarców w bardzo ciekawym kształcie. Są tak ładne, ze dodałam tylko kilka cieniutkich srebrnych rureczek i trzy srebrne zawijańce i tyle... Nie wiem czy go sobie nie zostawię...

Ten z kolei powstał do kompletu do pewnych kolczyków. Miało być lekko i przejrzyście...

A to z powodu pozazdroszczenia Nowalince erupcji jej wspaniałych breloczków. Kurcze - teraz widzę jakie te moje są biedniusie i niedoskonałe...

I jeszcze jeden breloczek - dawno temu juz poleciał do pewnej miłej Yoasi, która się schowała w czarnej dziurze i wyjść nie chce... Wiem, że się podobał...

4 komentarze:

  1. Pierwszy taki delikatny, zwiewny, drugi za to ciepły, energetyczny - oba piękne. A brelok to już sama słodycz!

    OdpowiedzUsuń
  2. cudne :)

    Twoja bizu jest inna... rewelacyjna...a ten zwijany drucik dodaje jej (bizu) wiele uroku :)

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo ładne, zwłaszcza pierwszy
    Lsz

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny ten kwarc, podoba mi się :)
    A tam, breloczki, dojdziesz do swoich...u mnie dwa lata gromadzenia korali sie skumulowały, nie mam innego pomysłu na tą drobnice, na kolczyki są za małe a w "kupie" raźniej" ;)
    Te pojedyncze breloki sa w sam raz do telefonów :)

    OdpowiedzUsuń