środa, 1 października 2008

kuchnia dziś serwuje...

... lasagne ze szpinakiem, które to danie moje dzieci uwielbiają całkiem zgodnie, jak nie one. Danie w którym szpinak nie przypomina zielonej brei, jest za to zgrabnym zielonym paseczkiem...
Danie proste i w sumie mało pracochłonne, tym bardziej ze przygotowanie mozna rozłozyc sobie na etapy - najpierw składowe paseczków... potem poskładnie w całość i upieczenie... a na końcu dopiero serwowanie, i to nawet najlepiej jak jakiś czas po upieczeniu (około pół godziny lub nawet godzina). Potrzebujemy jednak dość ściśle trzymac się składu, bo ewentualne zamienniki psują smak oryginalny:
- makaron lasagne, ja uzywam polskiej lubelli, bo jest całkiem niezła...
na warstwę zieloną:
- szpinak, około 1 kg, kupiłam ostatnio zamrożone "1000 listków", ale w zupełności wystarczy mielony - dwie tafle,
- biały ser, około 25 dag, wegeta, pieprz, sól...
na warstwę białą - czyllli sos beszamelowy:
- pół kostki masła,
- cztery łyzki mąki pszennej (tortowej),
- zimne mleko, w oryginale są 4 szklanki, ale czasem daję mniej,
- 2 zółtka
- gałka muszkatołowa mielona, pieprz, sól, wegeta...

Przygotowanie: szpinak rozmrozić w garnku, poddusić troszkę, odparować nieco wodę, dodać pokruszony biały ser, przyprawy.
W drugim garnku rozpuścić masło, posypać mąką, robiąc zasmażkę, rozprowadzić stopniowo dodawanym zimnym mlekiem , energicznie mieszając (ja to robię trzepaczką) do uzyskania gładkiej masy. Poczekac az "bulknie", czyli się zagotuje, ale uwazać, zeby się nie przypaliło. Zestawić z płyty, dodać zółtka, wymieszać i juz nie gotowac. Dodać przyprawy.

Układać suchy makaron w naczyniu do zapiekania warstwami naprzemian z farszami... na dno naczynia dac najpierw warstewkę beszamelu, potem tafle makaronu, potem szpinak, makaron, beszamel, szpinak i tak do wyczerpania się sosó w garach... nie przejmując się wodnistością szpinaku, bo przeciez makaron i tak wszstko wchłonie. Na ostatnią warstwę farszu nie kładziemy juz makaronu tylko posypujemy startym serem zółtym.
Piecze się to około 50-60 minut w 180 st C z termoobiegiem, lub w 200 st bez termoobiegu.
Po upieczeniu dobrze, by postało z pół godziny jeszcze w piekarniku, boooo.... za wcześnie wyjęte grozi mega trudnościami w pokrojeniu zgrabnym. Ja się tak kiedyś nacięłam, bo sąsiedzi na proszonej kolacji mieli na talerzach coś co smakowało ok, ale wyglądem przypomniało hmmmmm.... nawet trudno to określić dosadnie, zeby was nie zrazić.
Tak powinna wyglądać pokrojona ...


I jeszcze mała śmiesznostka: robiąc ostatnio lasagne, przygotowałam sobie naczynie do zapiekania, ale układając warstwy klęłam pod nosem jak szewc, bo mi się makaron nie chciał mieścić... swoją drogą jakby ktoś znalazł naczynie z przykrywką, którego ścianki nie byłyby zakrąglone tylko kanciaste jak blaszka do pieczenia - to proszę dać znać!!............ w sumie to się dziwiłam, bo przecież nie pierwsza moja lasagne w tym naczyniu... i juz miałam przekląć ostatecznie lubellę wraz z jej obłamanym makaronkiem.... kiedy odwróciłam się i.... zamarłam....
Okazało-się-że.... układałam ją w PRZYKRYWCE!!!! Za późno jednak było na przekładanie.... ale rozpuszczony ser zółty wylazł bokami - dlatego tak okrojone zdjęcie... :-))))))))))))))))))

14 komentarzy:

  1. Kocham lasaniee wszelkiego rodzaju, my robimy jeszcze z warstwa sosu typu bolonski, mięcho mielone plus pomidory :) ale mi smaka narobiłaś potworo! :))

    OdpowiedzUsuń
  2. heheheheh my tez robimy z warstwą czerwoną mięsno-pomidorową zamiast szpinaku, albo razem w ramach tej tórjkolorowej lasagne... ale wersja z samym szpinakiem jest jednak najbardziej ulubiona w naszym domu.

    Jak Ci smaka narobiłam - to wiem co bedziesz dzis gotować, heheheheeheee....

    OdpowiedzUsuń
  3. Pychota, no i teraz ślinianki pracują mi na maxa :), a piekarnika w moim maleńkim mieszkanku niet.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pychota, no i teraz ślinianki pracują mi na maxa :), a piekarnika w moim maleńkim mieszkanku niet.

    OdpowiedzUsuń
  5. Haa, uśmiałam się z tej przykrywki :)
    A przepis sobie zapisuję szybko - nigdy nie lubiłam lasagne (nie mówiąc o robieniu) ale szpinak uwielbiam (!), więc taka wersja jest szalenie atrakcyjna. Pytanie tylko kluczowe - na jak duże naczynie jest to porcja? Na oko sądząc moje naczynie jest dwa razy mniejsze. I na dodatek okrągłe.

    OdpowiedzUsuń
  6. mniammmm... jestem szpinakomaniaczką, więc pożarłabym tu i teraz w ilości hurtowej :)
    Podobny farsz wykorzystuję do cannelloni ze szpinakiem - dodaję jeszcze czosnek (bo dla mnie szpinak i czosnek to rodzeństwo syjamskie) i parmezan. A potem serwuję całość z sosem pomidorowym ( z czystego lenistwa - knorr do spaghetti napili) Polecam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Własnie sobie uświadomiłam Basiu, że tę właśnie lazanię zapodałaś nam gdy przyjechaliśmy do Ciebie po raz pierwszy!!! /a było to już rok temu!!!/ Była przepyszna!!! I o dziwo, moje dzieci zajadały się /po raz pierwszy xD/ zgodnie xD

    OdpowiedzUsuń
  8. Tores - to naczynie jest takiej wielkości, że mieszczą się w niej trzy płaty lasagne w poprzek układając (tak jakbys kartkę papieru złożyć chciała na trzy ;-))). W okrągłym naczyniu trudno Ci będzie ułożyć je dokładnie - chyba lepiej to zrobić w zwykłej blaszcze do pieczenia wyłożonej podwójną warstwą folii aluminiowej, a do pieczenia też przykryte folią.


    K_maju - faktycznie szpinak świetnie się łączy z czosnkiem, ale tu właśnie nie dodaję. Zamiast sera białego można dodać jakiegoś z niebieską pleśnią, które też się ładnie rozpuszczają.
    Canelloni powiadasz, hmmm.......... szczerze mówiąc zrobiłam RAZ - i powiedziałam nigdy więcej, po trudach związanych ze szczelnym napełnienien rur... lasagne jest zdecydowanie prostsza w "montażu". Ale znając Twoją precyzję jestem przekonana, że dla Ciebie to była pestka!!

    Haniu... tak - rok temu - pierwsza Twoja samodzielna wyprawa w nasze strony!!!! i nawet nie wiesz jak się cieszę, że już baaaaardzo niedługo będzie kolejna!!!!! >jupi<...

    OdpowiedzUsuń
  9. Lasagne wygląda przepysznie, pozwolę sobie skopiować przepis i wkrótce go wypróbować :)
    I Basiu chciałam Ci serdecznie podziękować- doszły dziś do mnie kolczyki i oniemiałam to te, które tak mi się bardzo na zdjęciu podobały. Są cudne. Bardzo, bardzo dziękuję.
    Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Marciu - cieszę się że skromny prezencik ode mnie Ci się spodobał.
    Ale pp to chyba jak ma priorytet napisane to czyta - "dostarczyć za tydzień, broń-boże-następnego-dnia" ...

    OdpowiedzUsuń
  11. Mmmm...wygląda smakowicie, koniecznie muszę spróbować!

    OdpowiedzUsuń
  12. Lasagne uwielbiam w KAŻDEJ postaci. Pod tym względem jestem całkiem jak Garfield.
    Co prawda przepis mam odrobinę inny, ale też wychodzi dobre ;)

    A i ja układam w takim prawie okrądłym naczyniu (bo innego nie mam), po prostu odłamuję rogi płatów, tak żeby pasowały.

    OdpowiedzUsuń
  13. Floro, niniejszym moje wielkie podziękowania za nowe pyszne jedzonko :D Mniam, mniam, udało się zrobić lasagne szpinakową! Tada, pierwszy raz w życiu zrobiłam sos beszamelowy i o dziwo się udał! Całość trochę mało doprawiona, następnym razem muszę więcej solić, a może zamiast białego sera dam jednak pleśniowy, bo go uwielbiam i też smaku dodaje. A następny raz będzie na pewno niedługo! Buziaki od najedzonej Magdy :)

    OdpowiedzUsuń
  14. hehehehehe baaaardzo się cieszę, że Ci smakowało!!!! Hanulce mam nadzieję też?
    Eksperymenty jak najbardziej dozwolone, ale nam najbardziej jednak smakuje wersja delikatna, z białym serem.
    Buziaki!!!

    OdpowiedzUsuń