Takie oto pozwijańce z drutu wytworzyłam ramach "walki z nudą" podczas urlopu. Urlopowe pejzaże zresztą widać w tle zdjęć... hehehehe.... robionych nota bene tuż przed zachodem słońca, z ręki, bez tła... stąd ich dość kiepska jakość, wiem wiem...
Zrobiłam go dla kogoś, kto osobowość i gust ma bardzo wyraziste, komu byle sklepowych prezentów dać nie można, kto serce ma otwarte i głowę pełną wspaniałych pomysłów, kto energii i optymizmu ma tyle, że mógłby obdzielić wielkie stado malkontentów, komu bardzo, bardzo wiele zawdzięczam... Mam nadzieję, że zachwyt wyrażony podczas wręczenia druciaka (bo nawet opakować w tych wyjazdowych warunkach nie miałam w co) nie był jedynie kurtuazyjny i nie wynikał jedynie z dobrego wychowania... nadzieję mogę mieć, co?
Do kompletu powstanie jeszcze jeden taki, ale wyższy o 1/3, żeby było proporcjonalnie. Kombinuję też co by tu zrobić, żeby je umieścić na niewielkim postumencie, żeby niejako "wisiały" w powietrzu, a nie stały... chyba już nawet wiem jak powinny wyglądać, ale nie wiem kto mi je zrobi...
W ramach walki z nudą powstało również przecudnej urody serce, którego jestem szczęśliwą posiadaczką :) WIEM /!/, że zachwyt nie mógł być udawany :)
OdpowiedzUsuńBasiu, piękne....
Lubię druciki, więc i to mi sie podoba...
OdpowiedzUsuńLsz