niedziela, 15 stycznia 2012

zima na całego...

No i zasypało nas... a ja bym tylko jadła i spała... Wykrzesanie z siebie paru chwil energiczniejszego ruchu okupione jest o wiele za długimi chwilami zawieszenia. Tłumaczę to sobie pogodą, brakiem słońca, zimnem, brakiem magnezu, przytłoczeniem itepe itede... gnana wyrzutami sumienia zrywam się do mobilizacji, ale... utykam w połowie drogi. Taki czas... muszę przeczekać, zebrać siły...
Nawet niemrawo mi idzie to, na czym powinno mi bardzo zależeć, a mianowicie zachęcanie Was do głosowania na mnie w konkursie na blog roku (macie czas jeszcze kilka dni ;-)))... choć miałam parę niecnych pomysłów na małe przekupstwo... Wy sms na mnie... a ja "coś-tam-coś-tam"... koniec końców - w nic konkretnego nie jestem zorganizować swych myśli, może i dobrze ;-)))))). Wierzę, że jeśli lubicie tu do mnie zaglądać, to i tak - wyślecie, prawda? Z góry bardzo dziękuję!
Pozdrawiam Was przyjaźnie znad wielkiego kubka pysznej kawy, delektując się jeszcze ciepłym crumble... ;-))). Czy ktoś miałby ochotę? Wpadajcie - jeszcze jest ;-)))



11 komentarzy:

  1. Piękna zima! Gdzież to tak pięknie?
    U mnie też sypie i zasypuje coraz bardziej, lubię zimę!

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie pierwszy dzień śniegu dzisiaj, no i ledwie chodniki zasypało... u Ciebie prawdziwa zima zawitała :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. mnie niestety też... i choć pierwszy dzień jest niezwykle malowniczy (wieczorny spacer był uroczy) wolałabym obudzić się wiosną... taką majową:)))

    OdpowiedzUsuń
  4. mnie też zasypało, na szczęście wyszło nawet słoneczko:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepiękne ujęcia =]
    Nie zazdroszczę śniegu, bo sama mam =]

    OdpowiedzUsuń
  6. Zima zawitała na dobre! U nas też biało, ale nie aż tak! Choć ja tam lubię śnieg! Troszkę przypomina mi on smak dzieciństwa, dnie spędzone na sankach, tak, że wielokrotnie miałam aż zamek zamarznięty od kurtki i mama nie mogła mi go odpiąć. Mieliśmy wtedy taki piec kaflowy w kuchni(mieszkam bowiem na wsi) i musiałam przy nim stać, aż troszkę odmarznie i ze spuszczoną głową wysłuchiwałam kazań, że nie mam umiaru i pewnie zaraz będę chora. Taki mały szatanek był ze mnie! Całe dnie mogłam spędzać na dworze. Aż trudno w to uwierzyć. He he To były piękne czasy! Mam nadzieję, ze jak będę miała dzieci to nie wdadzą się w mamusię! Pozdrawiam cieplutko i oczywiście wysyłam smska!

    OdpowiedzUsuń
  7. I u nas tez zrobiło się zimowo;-)))) z czego się dzieci cieszą.
    Piękne zdjęcia zrobiłaś, a na kawkę to ja chętnie wpadnę;-)))))
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. i warszawe w końcu zima odwiedziła ;) cudnie biało :)

    OdpowiedzUsuń
  9. piękne widoki,u mnie jest podobnie:górki,pagórki...
    no i zimowo...

    OdpowiedzUsuń
  10. niedługa na pewno przyjdą lepsze dni, nowa energia - może taka ze śniegu:)
    zdjęcie nr 2 the best:)

    OdpowiedzUsuń