... porcja druga... Bardziej kolorowa - na osłodę, bo apetyt na słodkie smaki chodzi za mną od kilku dobrych dni, a to nieomylny, niepodważalny i niechybny znak, że zrobiło się zimno...
No tak!... stało się to co się kiedyś musiało stać... już nie ma ślicznej, słonecznej i ciepłej jesieni. Takie nieodwołalne prawo czasu, przemian pór roku. Zrzuciła ostatnie przebarwione liście, dała za wygraną i ustąpiła miejsca chłodnej, szarej i burej listopadowej pogodzie. Mrozkom, przymrozkom i minimalnej ilości luksów. Zupełnie niezadowalającej jeśli chodzi o komfort światłoczułych i światła-żądnych... Co gorsza z każdym dniem spodziewać się należy dalszego oziębiania... i... no wypowiem to słowo... śniegu.... brrrrrrrr.............
A w piekarniku piecze się, rozsiewając słodki zapach po całym domu, ciasto bananowo-dyniowe z rodzynkami........ według absolutnie autorskiego przepisu ;-) a raczej bez przepisu ;-)))... Ciekawe czy będzie zjadliwe ;-)))
fajniutkie zawieszki, a ciasto to by się zjadło:)
OdpowiedzUsuńoj Agea - dziękuję za komentarz... bo już myślałam, że są tak paskudne, że nikomu się nie podobają ;-)))
OdpowiedzUsuń