niedziela, 30 października 2011

wiankowa czerwień

Coś, czego mi bardzo potrzeba ostatnio - to energia. Dawniej, no żeby nie powiedzieć w zamierzchłych, prehistorycznych niemal czasach, miewałam jej w nadmiarze i chętnie obdzielałam każdemu kto potrzebował. Kto mnie zna to wie, że poznać mnie można było po stukocie obcasów w tempie bliskim galopowi i po milionie spraw nad którymi musiałam mieć pieczę. Nie było dla mnie spraw nie do załatwienia. Teraz jakby trochę przyhamowałam tą intensywność... za dużo problemów na głowie... za dużo spraw nierozwiązywalnych... ustawienie priorytetów się reorganizuje... mam wrażenie, że przywalenie sprawami trudnymi mnie trochę przytłoczyło. Cóż... wszak zawsze byłam wagi piórkowej (hmm... od jakiegoś czasu mam więcej warstw izolacyjnych) i nikczemnej postury (to się nie zmieniło od jakichś 30 lat), a obcasy nadal lubię, szkoda tylko, że za rzadko mam okazję w nich biegać...
Ad rem... energii mi trzeba... takiej dobrej, czystej, niezmąconej wątpliwościami. Śmigło bym chętnie założyła i poleciała w świat znów "dzielić i rządzić" ;-))). Czyżby dlatego szukam energetycznych kolorów?

7 komentarzy:

  1. Piękne jak zawsze, czerwień jest niezawodna na Świateczne dekoracje...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteś niesamowita! Jeden piękniejszy od drugiego! Teraz o tym chcę powiedzieć, że to mój ulubiony, ale jak Cię znam, to wiem, że nas jeszcze innymi wspaniałościami zaskoczysz!

    OdpowiedzUsuń
  3. klasyka świąteczna ale ubrana w bardzo oryginalne dodatki:) świetny:)

    OdpowiedzUsuń