A co powiecie na taki bukiet? Dla brunetki, z ognistym charakterem i ubranej w sukienkę w odcieniu intensywnej pomarańczowej czerwieni (coś pomiędzy koralową, makową i kardynalską - precyzyjne określenia kolorów są czasem bardzo trudne). Do niedawna róże w bukietach ślubnych wydawały mi się oklepane i sztampowe. Ale jeśli występują same lub z niewielkim dodatkiem innych kwiatów (tu burgundowych goździków, które troszkę zgasiły płomień czerwieni) to nawet ja się przekonuję! Choć z całą pewnością nie każdemu będą pasowały...
P.S. Zdjęcie z sukienką autorstwa Piotra Markowskiego.
Ja miałam czerwone róże do ślubu, taką gęstą kulę bez innych dodatków oprócz łodyg owiniętych białą tkaniną... Do tego biały kostium, czerwone buty i czerwona torebkę...
OdpowiedzUsuńPiękny jest, chociaż będąc szczerą bardziej podobał mi się bukiet z poprzedniego postu
OdpowiedzUsuńWykonanie, kompozycja kwiatów Twoją ręką zawsze piękna. Chociaż przyznam, że połączenie czerwieni z bordo jest zdecydowanie nie dla mnie. Tak jak pisałaś sama nie każdemu będzie pasować :D
OdpowiedzUsuńPiękny!
OdpowiedzUsuńałaj, jak parzy! fajnyyyyyyyyyy
OdpowiedzUsuńprzecudny bukiet :) wyglada rewelacyjnie :)
OdpowiedzUsuńhttp://kacik-decoupage.blogspot.com/
Świetny. Pięknie wygląda :)
OdpowiedzUsuńPiękny - trudno coś więcej o nim napisać...
OdpowiedzUsuńZachwycający.
Pozdrawiam serdecznie.