niedziela, 24 lipca 2011

kolorowe...

Znów w liczbie mnogiej... takie opaseczki bowiem mnożą się łatwo i przyjemnie. Mimo tego, że lipiec uwziął się być całkiem paskudnym "październikiem", ale ma przebłyski litości i dzięki temu wczorajszy dzień spędziliśmy w jednym z parków oddając się uciechom rowerkowo-rolkowym, w zaskakująco przyjemnych okolicznościach przyrody. I spokojnemu gapieniu się przed siebie i w górę pomiędzy liście i szukaniu światła, ładnego światła. Każdemu przydaje się taki reset... prawda?

6 komentarzy:

  1. ooo, ta pierwsza rulez!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. ...a ja...gdybym była małą dziewczynka w turkusową "czwóreczkę" bym się wystroiła :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne :) ale jak dla mnie pierwsza jest the best :)

    OdpowiedzUsuń
  4. pierwsza w kształcie kokardki jest bardzo ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  5. ach! nie mogłabym się zdecydować! Myślisz, że pasowałoby mi takie nosić?:)

    OdpowiedzUsuń