środa, 22 września 2010

stos pozieleniałych naleśników...

.... z ćwierćnutą turkusu i błękitu. I błękitną rosą.
Miał być puszystą chmurką, ale chyba zaplątałam się i zrobiła mi się nie taka jak trzeba kolejność. Nie szare na niebieskim [niebie], a niebieskie [i zielone] na szarym.............. widział kto kiedy zielone chmurki??? Trzymajmy się wersji, że są troszkę bajkowe, a tam to wszystko jest możliwe...


Taki żart! ale żartem wcale nie jest to, że głowa mnie dziś boli i boli............... Pomiędzy plasterkami organzowymi umościły się placuszki z próbnego bezmydłowego filcowania na mokro, które razem z Lili [Olą] wyprawiłyśmy jeszcze w sierpniu.

9 komentarzy:

  1. hmmm... ja widziałam zielone chmurki... na prawdziwym szarym niebie... naprawdę....

    ale te są ładniejsze :)) piękne wyszły...

    aj... mnie też dziś głowa boli i boli ;(

    OdpowiedzUsuń
  2. przy zachodzie słońca wszystko jest możliwe :D albo zorza polarna? też chmurki przypomina :) broszka fantastyczna!

    OdpowiedzUsuń
  3. Prześliczna ta chmurka :) A na niebie wszystko jest możliwe, albo i nie i wtedy będziemy gdybac sobie jak Dyzio Marzyciel.

    OdpowiedzUsuń
  4. cudownie, radośnie, jesienno-zimowa :) koooooocham takie kolory :)

    OdpowiedzUsuń
  5. calkiem fajny efekt uzyskalaś...podoba m i sie:)

    OdpowiedzUsuń
  6. no, fajne, po prostu fajne:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Fantastyczne kolory i bardzo udana broszka! Zapraszam do zabawy, szczegóły u mnie.

    OdpowiedzUsuń