Dawno ich tutaj nie było.......... ale powracają do mych łask. Przydadzą się do ciepłych swetrów, do szali, płaszczy......... brrochy...
A przy okazji - wiecie, że dziś rano na naszym autowym termometrze było tylko 4 st? Wcale nie żartuję........... wcale a wcale...
Uwielbiam takie brochy!
OdpowiedzUsuńA Twoje są cudnej urody:-)
Pozdrowienia i udanego tygodnia.
Piękne są te kwiatuchy :) a kolor... mniam :) no uwielbiam taki fiolecik i już :)
OdpowiedzUsuńŚwietna brocha. A u mnie rano było tylko 2 stopnie!
OdpowiedzUsuńpiękna jest:)
OdpowiedzUsuńa chyba podobna do tej, która dostałam od Ciebie:)
Jesień też ma swoje dobre strony:)Broszka świetna, ale coś mi się porobiło na punkcie Twojego betoniku...;):D:D Chyba takim samym potraktuję schody, fantastyczny jest!
OdpowiedzUsuńBroszka cudna! A u mnie było 0 stopni i trzeba było...drapać lód na szybie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:)
Broszka naprawdę ekstra. Muszę kiedyś sama taką zmajstrować ;) Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńdo ciepłych płaszczy.. tak.
OdpowiedzUsuńWreszcie znów się broszkowo zaczyna :)))))))))))
OdpowiedzUsuńI kto by pomyślał, że fiolet tak dobrze dogada się z czerwienią?;)
OdpowiedzUsuńBroszka śliczna :-)
OdpowiedzUsuńJak Ty to robisz że brzegi masz takie subtelne ? Jakby nie tą techniką co moje były robione ...
kocham Twoje brochy ;))
OdpowiedzUsuń