Nie lubię czerwonego, ale dzień dziś taki szary, ciemny, że muszę jakoś specjalnie nastroić się, by przezwyciężyć poświąteczną ociężałość... Zagrał mi tercet w składzie: gruba czerwona satyna, tafta, dwa odcienie organzy, szklane koraliki. Plus gościnnie i inspirująco - tulipan.
Bom dia, muito linda... bjs.
OdpowiedzUsuńObrigado Sidney. Cumprimentar ;-)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście energetyczna ta czerwien. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJak możesz nie lubić czerwonego? Toż to cudo Cię nie przekonuje?:)
OdpowiedzUsuńWygląda jak mak, ale makow nie lubię, wiec dla mnie tulipanem jest ;)
OdpowiedzUsuńJa pomału zaczynam się przekonywać do czerwieni ;]
mrrrrrrrrr
OdpowiedzUsuńdla mnie mak, boska ta czerwień :D
OdpowiedzUsuńoch, cudowna czerwień!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń