Nie ma to jak letnie przyjęcie urodzinowe w upalny dzień. Maliny świeżo zerwane - posłużyły jako baza warstwowego deseru (owoce+bita śmietana z serkiem waniliowym+owoce+lody śmietankowe+owoce+bita śmietana z serkiem+czekolada starta, u nas zastąpiona pokrojoną, bo była za miękka do ścierania). Malinowa galaretka - do dekoracji wspaniałego DZIESIąTKOWEGO tortu, autorstwa niezrównanej Babci.
Bezcenne - poważna dziesięcioletnia mina Emilki wraz z pogróżkami, że już za rok będzie się stroić w miny nastolatki, hłe hłe hłe...
Ależ pysznościowo to wygląda, pozdróweczka:-)
OdpowiedzUsuńFloro... a idź Ty :P
OdpowiedzUsuńnormalnie zgłodniałam! Boooosko
cudny tort!!! mniammmmm....
OdpowiedzUsuńdeser malinowy oczywiście banaliczny do zrobienia, nawet dzieci sobie radzą z tym w kuchni... Jedyny warunek - to dobrzy sąsiedzi zapraszający do częstowania się malinami rosnącymi przy naszej wspólnej granicy, z czego skwapliwie korzystamy.
OdpowiedzUsuńNiestety zobaczywszy tort oniemiałam na tyle skutecznie, że mój podtortowy biszkopt został zjedzony na sucho, bez jakichkolwiek dodatków, tak straciłam do jego prozaicznej plackowatości serce... Ponoć też był dobry:-)))
ale zapachniało latem.. :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego naj naj dla córy!
OdpowiedzUsuńJak mi ślina maksymalnie pociekła! Takich rzeczy nie powinny oglądać kobiety w ciąży! Powinnaś dać jakieś ostrzeżenie, albo ocenzurować...
:D
Ślinotoku dostałam!!! wspomnienie lata....
OdpowiedzUsuńEmilka, ale ty się zrestarzałaś:))) wszystkiego, co najwspanialsze DLA CIEBIE:)))
OdpowiedzUsuńa pychoty przygotowalyście, o matulu
W imieniu Emilki dziekuję serdecznie za życzenia.
OdpowiedzUsuńA malin u nas w tej chwili zatrzęsienie, bo są to takie specjalne odmiany owocujące jesienią (na jednorocznych pędach)... więc to nie tylko letni smak... i pachną nieziemsko!!
dobrze, że w szafce są jeszcze malinki, dostałam apetytu na coś słodkiego
OdpowiedzUsuń