Niełatwo jest spełniać czyjeś marzenia, skoro nawet ze swoimi mamy nierzadko problemy. Ale ślubny czas to czas wyjątkowy - na realizację mają wielkie szanse nawet te najśmielsze. Jednym z takich marzeń jest kolor, kształt i "fason" bukietu dla panny młodej. Jeśli na dodatek ulubione kwiaty właśnie kwitną - to marzenia nabierają realnych kształtów.
Bukiet z piwonii, które jak się okazało, kocham nie tylko ja... za cudny zapach, za gamę kolorów, za nieprzewidywalność... Kwiaty kupiłam w baaardzo ścisłych pąkach i musiałam odprawić nad nimi masę czarów, by łaskawie zechciały się otworzyć i ujawnić nieco wnętrza. Do końca nie wiedziałam jakie dokładnie odcienie będą miały - ale trafiły się super!!
Bukiet wiązany w ręce, z pełnymi łodygami, czyli taki do wstawienia do wody w czasie oczekiwania na ceremonię. Jako dodatek piwonie dostały drobne, gałązkowe goździki i odrobinę gipsówki. Rączkę owinęłam ściśle białym materiałem i upięłam go między kwiatami ozdobnymi szpileczkami...
Do włosów zaś przygotowałam kilka goździków, które wytrzymały od rana w sobotę (wpinała fryzjerka), poprzez szampańską zabawę weselną, aż do niedzielnego popołudnia, i to bez
większego uszczerbku. Piwonie, jako delikatniejsze a zarazem większe kwiaty, nie dałyby rady z całą pewnością...
Na publikację czekają zdjęć ślubnego auta, bukietu dla świadkowej, dekoracji na stół do domu itp... Mam nadzieję, że fotograf weselny uwiecznił dokładniej niż ja kwiaty i dekorację z kryształkami we włosach... i zgraną dekorację kościelną w której też były różowe piwonie ;-))) i tą na sali weselnej...
Szkoda tylko, że w momencie robienia zdjęć niebo było jeszcze pochmurne i słońca ani na lekarstwo. Ale to i tak pestka w porównaniu z pogodą, która panowała od czwartku... niemożliwie zimno, strugi deszczu... w sobotę około południa było już deczko lepiej, bo nie lało... ale za to po południu wypogodziło się prześlicznie i nawet ociepliło na tyle, że panna młoda nie dygotała z zimna, tylko z emocji ;-))) , a ja biegałam z gołymi stopami... Mówi się, że na pogodę w dniu ślubu trzeba sobie zasłużyć... i krztyna prawdy w tym chyba jest...
a jednak się otworzyły :) piękne
OdpowiedzUsuńpiekny bukiecik :)))
OdpowiedzUsuńto zem sie teraz rozmarzyla ooo .... ;))
pozdrawiam i juz reszty zdjec sie nie moge doczekac :D
O losie, jakie to piękne! UWIELBIAM piwonie, a patrząc na te zdjęcia po prostu czuję ich zapach. Prześlicznie to zrobiłaś.
OdpowiedzUsuńależ cudny!!!!!! Basiu, Ty jesteś ARTYSTKĄ!!!!!
OdpowiedzUsuńjest cudnie! zgadzam się z k_maja artystka z Ciebie:)
OdpowiedzUsuńo rety, pięęęknie! jak ja dawno nie wąchałam piwonii, buuu...
OdpowiedzUsuńŚliczny i słodki bukiet:-)
OdpowiedzUsuńTeż uwielbiam piwonie.
Niecierpliwie czekam na resztę zdjęć.
I nieodmiennie gratuluję talentu.
Pozdrawiam serdecznie.
oh, to też moje ulubione kwiaty:) ile z nimi wspomnień...
OdpowiedzUsuńa bukiet piękny:)))
Sliczny, jak wszystko co robisz...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ludka
Ten bukiet jest OBLEDNY!!!
OdpowiedzUsuńPiękny! Wyjątkowy!
OdpowiedzUsuńA w jaki sposób zmusiłaś je do otwarcia? potrzebuję bukiet z piwonii na 18 maja i zastanawiam się czy jest to możliwe do zrobienia... :/
OdpowiedzUsuńTrzeba pomóc pąkom się otworzyć dokarmiając je... profesjonalnie można to zrobić stosując http://www.chrysalsklep.pl/index.php?page=item&id=p6
UsuńA domowym sposobem można to zrobić wkładając świeżo przycięte końcówki łodyg do ciepłej wody z cukrem i aspiryną... zabieg powtórzyć kilka razy... Mnie się udało...;-)
dzięki wielkie, będę cuda wyprawiać nad tymi krzewami z ogródka by wydały kwiatki nieco wcześniej niż zazwyczaj, może się uda(oby!).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)