piątek, 17 października 2008

post nr 99 ;-)))))

dociągnę wnetki do setki.... ;-))))) hahahahah trzeba sobie jakos humor poprawiać, skoro prztyczków w nos los nie szczędzi w tym tygodniu...

Ludka napisała słówko o naszyjniku, który dla niej zrobiłam... z jej ulubionych spękanych górskich kryształów. Przyznaję się bez nikakich, że sympatią ich wielką nie darzyłam, ale powoli, powoli zaczynam się do nich przekonywać... Połączyłam je z mlecznymi opalami i posrebrzanymi poduszeczkami, więc zaczynają wyglądać bardziej po mojemu... heheheh
Tak wygląda sznur solo:

a tak w małej aranżacji w moim prowizorycznym studio fotograficznym (przeprowadzonym z racji pogody z balkonu)... w ramach kolejnych eksperymentów...


A tu naszyjnik z koralików w kolorze czarnym... nawlekłam go na czarną linkę jubilerską i w sumie nie jestem zadowolona... chyba pójdzie do poprawki.... I powiem Wam, że od fioletu zdecydowanie gorszym kolorem do fotografowania jest właśnie czarny. Te koraliki są dość błyszczące czego kompletnie nie widać na zdjeciu, nawet z lampą... świeci się wkoło wszystko, a one nie chcą...

5 komentarzy:

  1. Piękne! Ten pierwszy jak z kostek lodu!

    OdpowiedzUsuń
  2. cudne cudne cudne!!!
    Dzięki!!!!
    Ludka

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdecydowanie nie wiem, czego chcesz od tego czarnego naszyjnika! Mi osobiście bardzo się podoba :) I to mimo, że od jakiś 5-6 lat na czarno się już nie ubieram :)

    OdpowiedzUsuń
  4. piekne, kocham takie lodowe zwłaszcza

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam takie kryształki .
    Czarny też super.

    OdpowiedzUsuń