Znów wczoraj siedziałam do 2.30 dłubiąc szybko żeby wena nie czmychnęła... Niektórzy pewnie będą kręcić nosami, ze za bardzo kolorowe, ze ogólnie misz-masz, ze za pstrokate... I ja się z nimi zgodzę {chyba}... przeciez takie właśnie jest lato: kolorowe, soczyste, trochę landrynkowe, trochę sorbetowe... Dobrze, że dziś od rana świeciło słońce - mogłam szybko zorganizować sesję zdjęciową...
Na pierwszy ogień pęk breloczków do kluczy - naprawdę bardzo się starałam, żeby były nie tylko w moich "firmowych" kolorach czyli w połączeniu fioletu z zielenią...
Szykujcie się na kolejne porcje, ale to dopiero późnym wieczorkiem... uprzedzam... wenę miałam obfitą... {hyhyhyhyhy}
i jeszcze w fioletach i zieleniach:
w bursztynowych brązach i optymistycznych pomarańczach:
Wow,jak się cieszę,że wróciłaś i to jeszcze z jakimi świetnymi rzeczami,jestem powalona.Nie umiem nawet powiedzieć co podoba mi się najbardziej ,nie - już wiem WSZYSTKO:)))pozdrawiam i życzę jeszcze więcej weny i czasu.
OdpowiedzUsuńNiech moc będzie z Tobą a wena Cię nigdy nie opuszcza.....
OdpowiedzUsuńLudka