Na dowód na to, że się nie obijam i działam... Na dowód, że nie zasnęłam snem zimowym, choć już wydawało się, że wena opuściła mnie na dobre. Mam nadzieję, że znacie ten stan euforii, kiedy jedno słowo, jeden obraz, myśl wyzwala lawinę skojarzeń i pobudza do działania, bo oto wraca chęć by tworzyć. Na takiej właśnie fali [prawie jak tsunami], dzięki niebywale inspirującemu spotkaniu z moją ulubioną makijażystką Sylwią, której zawdzięczam ten błysk, powstała cała seria opasek, w których dekoracja to różnego rodzaju zawijaski, kokardki i węzełki z fantastycznego materiału jakim jest gruby, wełniany kapeluszowy filc. Seria dedykowana przede wszystkim sytuacjom codziennym, bo i ozdób w nich niewiele, i kolory stonowane, a forma wręcz architektoniczna ;-))). Dziś tylko zapowiedź filcowych i dwie "pierzaste" - na większe wyjście.
A to niebieskie piórko z "broszą" jak sobie wyobraziłam "na sobie" to nic tylko kieckę szyć ;))
OdpowiedzUsuńCudne!
Takie niebieskości bardzo twarzowe są, prawda? Szyj kieckę i zgłaszaj się po ozdobę :D:D:D...
UsuńBasiu miła - już mam zamysł w głowie, przez Ciebie :)*
UsuńJak tylko skroję - zaraz piszę!
Ale cudowne!
OdpowiedzUsuń