poniedziałek, 30 lipca 2012

Pachnący przed deszczem i po deszczu sosnowy las... woda, trochę wiatru, rozleniwiający upał, wspaniałe towarzystwo. Wakacyjne ładowanie akumulatorów było szybkie i intensywne... wróciłam, choć z wielkim niedosytem wolności od codziennego zmagania się z rzeczywistością. A teraz u progu nowego miesiąca - nowe obowiązki, nowi ludzie, nowe plany... powoli i nieubłaganie trzeba będzie się z nimi zacząć zaprzyjaźniać.



2 komentarze:

  1. W cudownych okolicznościach przyrody ładowałaś akumulatory. Cokolwiek nowego idzie na pewno temu podołasz, jak zawsze, wiem to!

    OdpowiedzUsuń
  2. samo patrzenie na zdjęcia mnie relaksuje, a co dopiero pobyt w takich okolicznościach przyrody :)
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń