wtorek, 15 czerwca 2010

9-14 czerwca

Czerwiec mija niepostrzeżenie... odmierzany kolejnymi zdjęciami z flickrowego wyzwania.
Najpierw było pełne utęsknienia czekanie na kolor... ten niesamowity kolor i zapach piwonii w moim ogrodzie... Doczekaliśmy się!

Przez kilka dni o poranku zachwycałam się fragmentem pola przy lesie, nad powiększającą się z każdym deszczem kałużą (nie wyschła po zimie, majowe deszcze zrobiły swoje... parę dni temu widziałam nawet chłopaków w sprytnej płaskodennej łódce ;-))), bo było coraz bardziej czerwone od maków. I ostatecznie wziął w łeb plan czerwcowych zdjęć wyłącznie BIAŁYCH kwiatów... Nie mogłam się oprzeć i wreszcie udało mi się tam zatrzymać na chwilę...
Sobotę spędziliśmy na pospiesznych ostatnich przygotowaniach do ślubu sąsiadów... Było naprawdę bardzo miło... choć tropikalnie gorąco.... ale nawet tańce były w rytmie poleczek i walczyków... i bardzo dobre jedzenie!

Niedziela - czas odpoczynku po nocnych hulankach - zaszyłam się w swoim ogrodzie na poszukiwaniach białych poziomek (tu jeszcze niestety niedojrzałych, ale wiedzcie, że one nigdy czerwone nie są... ) i sensu życia... Co dalej... ? Co robić? Jaką drogę obrać? Naprawdę mam masę dylematów... Wczoraj nawet truskawki układały mi się w znaki... Szukam drogowskazu, choćby maleńkiego...

6 komentarzy:

  1. cokolwiek wybierzesz, będziemy cię w tym wspierać:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta makowa łąka jest bajeczna.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ladne zdjecia! Nie wiem jakie masz problemy i jakich drogowskazow szukasz ale jak zapytasz swoje serduszko to napewno w krotce Ci cos odpowie!
    Pozdrawiam Marta

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne zdjęcie, to z makami w tle.
    Magda

    OdpowiedzUsuń